jprdl (feat. Piotr Rogucki) - Sarsa

Viewed 0 times


Print this lyrics Print it!

     
Page format: Left Center Right
Direct link:
BB code:
Embed:

jprdl (feat. Piotr Rogucki) Lyrics

We don't have this lyrics yet, you can help us by submit it
After Submit Lyrics, Your name will be printed as part of the credit when your lyric is approved.

Submit Lyrics

Lyrics provided by LyricsEver.com
Sarsa – czarownica polskiego popu z glonami na głowie i ogniem w sercu

Sarsa, a właściwie Marta Markiewicz, urodziła się 13 czerwca 1989 roku w Słupsku. Artystka, kompozytorka, autorka tekstów i producentka – jednym słowem, dziewczyna-orkiestra z totalnie własnym vibe’em.

Zaczynała skromnie, jak wiele gwiazd – śpiewała w zespołach, studiowała edukację artystyczną na Akademii Pomorskiej, a przy okazji czarowała ludzi swoim głosem. Ale bum! W 2014 roku pojawiła się w „The Voice of Poland” i, mimo że nie wygrała, to całe show było jej – z tym swoim dzikim stylem, niepokornym głosem i… charakterystycznym uczesaniem z glonami (serio, ten look to już legenda).

W 2015 roku wypuściła swój pierwszy singiel „Naucz mnie”, który rozwalił system i został jednym z największych hitów w Polsce. A potem? Poszło jak burza – płyty, wywiady, koncerty, cała ta popowa karuzela. Jej debiutancki album „Zapomnij mi” zdobył platynę i pokazał, że Sarsa to nie żadna jednosezonowa sensacja, tylko prawdziwa artystyczna petarda.

Muzycznie balansuje między popem, elektroniką i alternatywą. Teksty? Trochę mroku, trochę słodyczy, dużo emocji. I zawsze z pazurem – jak przystało na dziewczynę, która idzie pod prąd i nie boi się być sobą.

W kolejnych latach wydała m.in. albumy „Pióropusze” (2017) i „Runostany” (2021), gdzie jeszcze bardziej wjechała na swoje artystyczne tory – bardziej eksperymentalnie, bardziej klimatycznie, bardziej… Sarsowo.

Poza muzyką, to kobieta z misją – wspiera prawa zwierząt, działa społecznie i inspiruje dziewczyny, żeby były odważne, niezależne i dzikie – jak ona.

Po „Runostanach” Sarsa nie wcisnęła pauzy – wręcz przeciwnie, tylko mocniej przykręciła gałkę od artystycznego szaleństwa! W 2023 roku powróciła z nowymi singlami, które pokazują, że jej styl jeszcze bardziej dojrzał, ale wciąż ma w sobie ten kosmiczny błysk i hipnotyczny flow.

„Jestem Marta” to najbardziej osobisty i dojrzały album Sarsy, który ukazał się w 2023 roku i rozwalił dotychczasowy wizerunek artystki na kawałki – po to, żeby złożyć go na nowo, szczerzej i mocniej. To płyta, na której Marta zrzuca maski, zdejmuje sceniczne glony i mówi prosto z serducha – o samotności, kobiecości, miłości i walce o siebie. Brzmieniowo – mniej efektów, więcej prawdy. Intymnie, surowo, ale nadal z tym Sarsowym czarem, który hipnotyzuje od pierwszego dźwięku. Ten krążek to nie tylko muzyka – to manifest: "jestem Marta, nie tylko Sarsa – i mam coś ważnego do powiedzenia."

Teledyski? Jak zawsze – estetyczne, dziwne, piękne, trochę jak sen po nieprzespanej nocy i kieliszku absyntu. Sarsa tworzy obrazy, które się nie tylko ogląda, ale wręcz połyka oczami.

Styl? Nadal czarująco odjechany – trochę elfka, trochę cyber-wiedźma, trochę dziewczyna z sąsiedztwa, która wie o życiu więcej niż cały twój feed na Insta.

I wiesz co? To wszystko nie tylko brzmi dobrze – to żyje. Sarsa to artystka, która nie idzie za trendami. Ona je wyczuwa wcześniej, łapie za ogon i robi z nich coś swojego. I za to ją kochamy. Albo przynajmniej nie możemy oderwać wzroku.

„Jak w filmie” (2023)
Ten numer to prawdziwa jazda bez trzymanki. Electro-pop, ale z takim nostalgicznym twistem, że czujesz się jakbyś wpadł do VHS-owej kasety z lat 90., gdzie wszystko jest trochę rozmazane, trochę magiczne, a trochę niepokojące. Sarsa w tym kawałku śpiewa o uczuciach jak z filmu – nie do końca prawdziwych, ale cholernie intensywnych.

Teledysk? Totalna stylówka: glitch-art, neony, kadry jak z retro sci-fi i ona – cała na złoto, jak bogini z innego wymiaru. Klimat: 10/10, dziwność: 11/10.

„Puch” (2024)
A tutaj – pełen kontrast. Zamiast elektroniki, mamy coś bardziej organicznego, lirycznego, takiego... miękkiego jak kocyk po złamanym sercu. „Puch” to ballada, ale nie taka czułostkowa – to raczej szept, który drapie od środka. Głos Sarsy tu kruszy lód w sercu, serio.

Teledysk? Wizualna poezja. Las, mgła, Sarsa błąkająca się jak zjawa – i symbolika, którą można rozkminiać godzinami. Pióra, ogień, woda – jakby każda emocja miała swój żywioł, a ona była ich kapłanką.

Oba utwory to dowód, że Sarsa nie stoi w miejscu. Ona kombinuje, ryzykuje i robi rzeczy po swojemu. „Jak w filmie” – bardziej tanecznie i stylowo, „Puch” – intymnie i emocjonalnie. I choć to dwa zupełnie różne światy, to oba mają ten typowy Sarsowy pierwiastek: tajemniczy, lekko szalony, zawsze prawdziwy. Read more on Last.fm. User-contributed text is available under the Creative Commons By-SA License; additional terms may apply.

View All

Sarsa

Similar Video